Mam w domu żywe srebro w postaci 16-sto miesięcznego synka.
Do niedawna jego wzmożony przejaw ruchliwości powodował u mnie wyższe ciśnienie
krwi oraz irytacje połączoną z klnięciem pod nosem. Nie trudno się dziwić,
kiedy prawie cały dzień spędzałam na bieganiu za dzieckiem w celu uniknięcia
nieszczęśliwego wypadku. Wydawało mi się, że syn robi mi na złość, ponieważ im
bardziej czegoś zabraniałam, tym on bardziej tego chciał. Dodatkowo
interesowały go wyłącznie niebezpieczne przedmioty czy urządzenia, a dwa
wielkie pudła z zabawkami leżały odłogiem. Myślałam: Co za dziwne dziecko !
Czemu nie chce się bawić klockami albo autkiem tylko wchodzi na krzesło,
próbuje szturchać palcem w gniazdku elektrycznym, ściąga ze stołu sztućce,
otwiera szuflady, rzuca buletką, itp przykładów można mnożyć wiele.
Aż w końcu mnie olśniło – spojrzałam na świat oczami
dziecka. Empatia – to była odpowiedź. Wyobraźcie sobie, że ktoś wsadza Was w
rakietę kosmiczną i lądujecie na obcej planecie na której panują obce Wam zasady,
Oni mówią w dziwnym języku, wszystko jest inne niż to, co znaliście do tej
pory… Autochtoni tej krainy wydają się być przyjaźnie nastawieni, próbują nawet
pokazywać Wam ten nowy świat, jednak gdy Wy sami próbujecie poznać go na własną
rękę, Oni zaczynają się denerwować, krzyczeć i odciągać nas siłą. Nie wiemy
czemu się złoszczą – przecież nic złego nie zrobiliśmy, chcemy tylko
samodzielnie sprawdzić jak działają panujące tu reguły. Im bardziej Oni Wam tego
zabraniają, tym bardziej Wy chcecie to poznać. Zakazany owoc smakuje najlepiej
– czyż nie?
Naturalną potrzebą dziecka jest eksploracja świata. Niestety
czasem za cenę siniaka czy zadrapań. W ten sposób maluch uczy się Naszego
świata, który dla niego jest jeszcze obcym, nieoswojonym kosmosem.
W domu stosuję zasadę: Zmęcz dziecko, zanim Ono zmęczy
Ciebie. Jest to idealna metoda dla rodziców „żywych sreber”. Pomysły na ruchowe
zabawy z dzieckiem będą w przyszłych postach J
A to mój urwis jak się zmęczy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz